Dodatkowo jest to dzień wolny, więc obok śpi On.
Odwracam się nieśmiało, bo zbudzić nie chcę.
Głaszczę, miziam po głowie
w duchu dziękuję.
A z drugiego pokoju dochodzi chrapanie Drugiego, Najważniejszego.
Na dokładkę, żebym wzruszyć się bardziej mogła
delikatnie, jakby jeszcze nieprzytomnie
w brzuchu kopie Ten Trzeci.
I tak leżę, słucham, czuję
wdzięczna będąc niesamowicie
że chwili tej nie straciłam
że nie umknęła ona w zwyczajności poranka
w szybkim obudzeniu, pędzie szykowania się do wyjścia.
Mam tę chwilę. Udało się...
W piekarniku dwa wyrośnięte przez noc chleby czekają aż uwolnię temperaturą ich zapach
A ten zapach dopełni poranek dzisiejszy
Już niezwykły bo nieumknięty
Sam jego początek dostrzegłam, chwyciłam i mam
I może dzień już taki nie będzie,
Może mleko się rozleje
Może w nie humorze ktoś wstanie
Ale ja pamiętać dziś będę, że za to wszystko dziękuję
Że to nimi i tym wszystkim co w okół tak bardzo się zachwycam
I że Oni
Moi
Choć nie zawsze idealni
Tworzą mi takie idealne poranki




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz